Udział węgla w produkcji energii elektrycznej w Polsce może zmaleć z obecnych 70 procent do 13 procent w 2030 roku, przy zachowaniu bezpieczeństwa energetycznego – wynika z najnowszego modelowania polskiej energetyki przeprowadzonego przez Fundację Instrat. Oznacza to redukcję emisji CO2 z elektroenergetyki o 59 proc. w okresie 2015-2030. Instrat proponuje konkretny kalendarz zamknięć polskich węglówek – a także, czym je zastąpić.
Opublikowany dziś scenariusz nie oznacza pełnego odejścia od węgla do roku 2030. Pozwala jednak ograniczać emisyjność polskiej energetyki dwukrotnie szybciej niż według rządowej Polityki Energetycznej Polski do 2040 r. (PEP2040). – Uwzględniliśmy nie tylko obecne realia techniczne i ekonomiczne produkcji energii, ale też ograniczenia w akceptacji społecznej np. dotyczące lokalizacji OZE. Co więcej, założyliśmy bardzo ostrożnie, że tempo rozwoju energii odnawialnej w kolejnych dekadach będzie takie jak dotąd. Realnie tempo może być jeszcze szybsze – komentuje Paweł Czyżak, współautor analizy.
Datą graniczną odejścia od spalania węgla w elektrowniach węglowych jest 2035 rok. Po 2030 r. wybrane jednostki węglowe znajdują swoje miejsce w rezerwie* pracując jedynie 300-400 godzin pracy rocznie – ułamek tego, co obecnie. Te kilka rezerwowych bloków, będących w pogotowiu do 2040 roku, wystarczy jednak, aby zapewnić bezpieczeństwo energetyczne, a jednocześnie nie prowadzi do nadmiernych emisji CO2. Ten scenariusz umożliwia także spadek importu energii elektrycznej, który od kilku lat systematycznie rośnie. – Nieznaczne przedłużenie żywotności niektórych upadających bloków węglowych jest przy obecnych uwarunkowaniach korzystniejsze niż masowe inwestycje w elektrownie gazowe, które po kilku latach staną się nierentowne. Ale chodzi o wybranie do rezerwy tylko niektórych elektrowni, a nie przedłużanie życia całego sektora kosztem inwestycji w czyste źródła – wyjaśnia Adrianna Wrona, współautorka raportu.
Jak szacuje Instrat, stworzenie zimnej rezerwy węglowej na bazie aukcji rynku mocy kosztowałoby 14 mld zł w perspektywie do 2040 r. To czterokrotnie mniej niż koszty proponowanej przez spółki energetyczne i rząd Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE) i mechanizmu pomocy publicznej EDM (ang. Early Decommissioning Mechanism). Już w listopadzie 2020 r. zespół Instratu ocenił, że NABE i EDM obciążyłyby podatników kwotą 63 mld zł.
Analitycy Instrat oceniają, że obecnie negocjowane plany utrzymania wydobycia węgla kamiennego do 2049 roku są nierealne. W scenariuszu Instratu zużycie węgla energetycznego już w 2030 roku spada z obecnych 32 do 10 mln ton. Oznacza to, że wszystkie kopalnie oprócz Bogdanki zostaną najprawdopodobniej zamknięte do 2030 roku. Drogi polski węgiel w latach 30-tych i 40-tych nie znajdzie już nabywców.
Czego zatem potrzeba, aby zrealizować scenariusz odejścia od dominującej roli węgla w elektroenergetyce do 2030 roku? Według ekspertów Instratu należy natychmiast odblokować inwestycje w farmy wiatrowe na lądzie – konieczna jest nowelizacja “ustawy antywiatrakowej”, zwiększenie wolumenu aukcji OZE, wprowadzanie kolejnych odsłon programu “Mój Prąd”, terminowa realizacja projektów offshore i modernizacja infrastruktury sieciowej. Te działania łatwo jednak sfinansować ze środków unijnych i prywatnych, w odróżnieniu od subsydiowania wydobycia i spalania węgla – który według rządowej strategii w roku 2030 ma odpowiadać nawet za 56 procent produkcji energii elektrycznej. Według scenariusza Instrat, 76 procent zapotrzebowania w roku 2030 pokrywają źródła odnawialne. Jedynymi ukończonymi inwestycjami w elektrownie gazowe typu CCGT pozostają Dolna Odra i Ostrołęka.
Rząd zupełnie ignoruje aktualizację unijnych celów redukcji emisji gazów cieplarnianych z końca 2020 r. Polska domaga się największej puli środków na transformację energetyczną. Jednak realizacja scenariusza z PEP2040 de facto oznaczałaby, że za opieszałość klimatyczną Polski zapłacą inne kraje członkowskie – dodaje Adrianna Wrona, współautorka publikacji.
– Komisja Europejska nie udzieli Polsce zgody na finansowanie sektora węglowego, o ile nie zaproponujemy rozwiązania zgodnego ze wspólnotowymi celami klimatycznymi. Redukcje emisji, które wynikają z naszego scenariusza, są wciąż mniejsze niż obniżenie emisji niezbędne w skali całej UE, które do roku 2030 wynosi w elektroenergetyce 70 procent względem roku 2015. Bierzemy więc pod uwagę szczególny punkt wyjścia naszego kraju. W przeciwieństwie do innych rozważanych rozwiązań, to wskazywane przez nas nie wymaga łamania unijnego prawa. Jest też wielokrotnie tańsze niż dotychczasowe propozycje – podsumowuje Paweł Czyżak.
Instrat wzywa też do transparentności debaty o energetyce w Polsce, która dotychczas odbywała się głównie za pośrednictwem przecieków w mediach społecznościowych. Razem z raportem udostępniamy szczegółową bazę polskich elektrowni i elektrociepłowni. W dalszej kolejności upublicznimy także cały model energetyczny użyty w analizie.
* Aby zachować zgodność z rozporządzeniem UE o wewnętrznym rynku energii elektrycznej, jednostki będące w rezerwie mogłyby rocznie wygenerować maksymalnie 350 kgCO2/kW.
Kontakt:
- Paweł Czyżak, ekonomista w Fundacji Instrat, pawel.czyzak@instrat.pl
- Adrianna Wrona, ekonomistka w Fundacji Instrat, adrianna.wrona@instrat.pl
Rekomendujemy cytowanie:
Czyżak, P., Wrona, A. (2021). Droga do celu. Odejście od węgla w polskiej elektroenergetyce. Instrat Policy Paper 01/2021.
Załącznik:
Baza polskich elektrowni i elektrociepłowni, wraz z najważniejszymi parametrami i proponowanymi datami wyłączeń: Arkusz Google
Publikacje komplementarne:
Raport jest pierwszą z cyklu trzech publikacji o transformacji polskiego sektora elektroenergetycznego. Pozostałe publikacje to:
- Co po węglu? Potencjał OZE w Polsce. (kwiecień 2021)
- Brakujący element układanki. Rozważania o bezpieczeństwie energetycznym. (maj 2021)